Uzupełnienie wpisu "Gra w życie", zero powagi i wszystko w krzywym zwierciadle. Grywalizacja - trochę słowo klucz. Rozpowszechnione przez Pawła Tkaczyka. Pojęcie i sposób wprowadzania go w życie jest ciekawe. W skrócie (bo do tego tematu wrócę, ale wtedy już na poważnie) jest to poszukiwanie motywacji w ciekawy sposób, bo ze wszystkiego możemy zrobić grę. Dziś trochę to zepsujemy, w zasadzie rozbudujemy, ale w niedorzeczny sposób.
Wyobraźmy sobie świat przyszłości, gdzie wszystko jest grą, za większość czynności, które robisz otrzymujesz punkty. Zbierasz osiągnięcia (znane z gier Achievements). Jest ich wiele, najważniejszym jest "36500 świtów". Dlaczego? Zastanów się ;)
Ok, let's go: Mamy 2125 rok. Miasta Państwa, Jean Luke Piccard jest prezydentem USA, latające taksówki pokonały Ubera, DHL przesyła paczki dronem, a paczkomaty przychodzą pod same drzwi. Wyobraź sobie te wszystkie gadżety. Tu zaczyna się nasza gra.
Jest godzina 7:30. Dzwoni budzik. Tak rozpoczyna się dzień gry zwykłego Polaka przyszłości- Twój dzień.
Wyłączasz budzik, który wyświetla wielkie logo producenta, rzucasz na nie okiem. Ka-ching!!! Czujnik wbudowany w budzik łapie Twój wzrok i nalicza punkt. Brawo!!! Wychodzisz do łazienki bierzesz pastę do zębów, szczoteczkę, lustro rozświetla się, a na jego powierzchni pojawia się licznik. Co minute dostajesz punkt za mycie zębów. Czujnik wbudowany w lustro sczytuje producenta pasty i po chwili pojawia się półprzeźroczysta reklama. Osiągnięcie odblokowane! Ka-ching!!! kolejne punkty lądują na Twoim koncie. Po chwili wyświetlona zostaje informacja "Kolejne osiągnięcie za 2500 myś! Powodzenia."
Wychodzisz z łazienki idziesz do kuchni. Sięgasz do szafki z kawą. Puszka, którą otwierasz nagle się rozświetla. Z wbudowanego głośnika wydobywa się głos "Dziękujemy za wybranie kawy XXX, to dla nas zaszczyt, dziś w firmowej kawiarni dostajesz zniżkę na nasze produkty!"
Jeszcze nic nie zrobiłeś, a właściwie robisz to na co dzień, a już zewsząd sypią się punkty i zniżki.
Wracamy do przyszłości:
Kawa gotowa, wybrałeś czajnik elektryczny. Korzystanie z "ekologicznych" źródeł zasilania procentują kolejnym punktem. Ka-ching!!!
Patrzysz na zegarek. Ka-ching!!!
Ubierając buty, zerkasz nazwę producenta. Ka-ching!!!
Wychodzisz do pracy/szkoły. Oglądasz witryny sklepów, zwracasz uwagę na marki, nazwy i loga, a za każdym razem inkasujesz punkty.
Celem Twojego życia staje się nabijanie punktów w wielkiej grze.
Wchodzisz do pracy, witasz się ze wszystkimi uściskiem dłoni. Czujniki, które macie wbudowane badają poziom waszej socjalizacji. Za każde dziesięć przywitań. Ka-ching!!!
Idziesz do swojego działu/klasy. Witasz się ze wszystkimi. inkasujesz punkty. Mija dzień pracy/nauki. Za każdą godzinę odbierasz gratyfikacje w postaci punktów.
Wersja ekstremalna, zasłyszana gdzieś, nie mój pomysł:
Kolega do kolegi mówi:
- Ej stary, zobacz co sobie zrobiłem. - podciąga rękaw i odsłania tatuaż. Na obrazku typowy motyw morski: ośmiornica i dziewczyna, a w jej włosy wplecione logo znanej firmy ABC, do tego wszczepione pod skórę czujniki i za samo pokazanie tatoo zainkasował punkty. Ka-ching!!!
- Też mam, zobacz. - Mówi drugi. Oczywiście: Ka-ching!!! Na koniec rozmowy przebijają sobie piątkę i inkasują "kumulację". Ka-ching!!!Ka-ching!!!Ka-ching!!!Ka-ching!!!Ka-ching!!!
Wracasz do domu. Wybierasz rower miejski. Za zdrowy tryb życia i ekologiczny transport otrzymujesz punkty. Ka-ching!!!Ka-ching!!!
Od kogo? od Miasta.
W domu otwierasz lodówkę, za każdy produkt, który wychwyci Twoje oko łapiesz punkty, a za wybrany podwójne. Zjadasz obiad. Siadasz na kanapie i włączasz TV. Witaj w programie Googlebox instand. Jesteś obserwowany, Twoje komentarze nagrywane, za pozytywne dostajesz dwa punkty, za negatywny feedback jeden punkt. Ka-ching!!!
Możesz podłączyć się do Facebooka. Na bieżąco, ze znajomymi dyskutować o oglądanym programie. Dzięki korzystaniu z social media Twoje punkty "nabijają" się szybciej.
Wszystko ląduje na Twojej tablicy, gdzie można dodawać komentarze i otrzymywać punkty za "lajki".
O sąsiad spod trójki umył zęby czwarty raz, dajesz lajka.
Kąpiel, nabijasz punkty za użycie żelu firmy XXX, a za użycie szamponu tej samej firmy dodatkowe punkty. Idziesz spać.
Dzień z życia człowieka przyszłości. Fikcja. Czy na pewno?
Oczywiście wszystko jest przerysowane.
Dlaczego?
Żebyś się zastanowił, czego "tu" brakuje. Gdy dostajesz punkty za wszystko co robisz, codziennie i bez zastanowienie, czego takiej grze brakuje?
Gdy u progu swego istnienia zapytasz: "Dobrze się bawiłem w życiu?"
Co odpowiesz? hmmm?
Do grywalizacji wrócę, opowiem o jej aspektach. Spróbuję zachęcić do stosowania jej w życiu, nauce i pracy. Bo warto, póki nie popadniemy w skrajność.
Powiedziałbym, że popłynąłeś... Ale nie mogę. Mój bank jiż wprowadził acziwmenty za codzienne logowanie, ilość przelewów, sumę kwoty wpływów na konto (do 1.000.000 trochę mi jeszcze brakuje) i inne formy działalności. Grafiki za wzięcie ilości pożyczek wciąż są jednak szare :P
OdpowiedzUsuńPrzeżyć 100 lat (bez paru dni) to osiągnięcie niemałe, ale zgodnie z tym przerysowaniem, jeśli dziś nie nauczymy się korzystania z zasad grywalizacji na swój sposób, to w taki czy inny sposób będziemy brać udział w wyścigu szczurów. Czy będą to cyferki na koncie naszego budżetu, czy też high score zbudowany codziennością i czynnościami wykonywanymi dla punktów, nie będzie to istotne.
Abstrahując od tego, myślę, że punkty za mycie zębów powinny być odblokowywane czasowo lub po wykonaniu czynności "posiłek".